Każdego razu po organizacji " Chojnika" mam pewność że łatwiej przebiec 100 km niż je zorganizować.
Tak było i tym razem. Zdecydowanie największą obsada - bo ponad 700 osób zaplanowało zabawić się na naszym festiwalu. To oczywiście olbrzymią radość bo to najlepszy dowód na to, że nasze zaangażowanie doceniane jest przez biegaczy.
Ta motywacja przyświeca nam od samego początku "przez biegaczy dla biegaczy" czyli przygotowanie takiej imprezy, na której każdy z nas chciałby się znaleźć . Tyle patosu. Potem jest już tylko wir organizacyjny.
Nie mamy spokoju organizacji - mamy miliony innych obowiązków, mamy prace, kilka etatów, dzieci, treningi, zainteresowania, remonty i wszystko inne z czym wiąże się intensywne życie. Mamy też Chojnik - nasze kolejne, czteroletnie już dziecko.
W naszym trio mi przypada zaszczyt ogarnięcia tras. Przebieg, oznakowanie, sędziowie techniczni etc. Co roku wolałbym sam oznakować całość ale od kiedy Chojnik Maraton się rozrósł i przekształcił w festiwal muszę zaufać wolontariuszom. I to jest najbardziej emocjonujące - przez pół roku przygotowujemy wszystko ale do realizacji wskakuje ponad 70 osób, którym musimy bezgranicznie zaufać. To od nich zależy wszystko - czy będzie pozytywna energia, czy będą dobrze oznakowane trasy, czy na punktach jedzenie będzie dobrze podane, czy biegacz na mecie poczuje się wyjątkowo, itd. I szczęśliwie w tym roku mieliśmy ekipę najlepszą z możliwych. Najlepszą bo stworzyli wyjątkową atmosferę, najlepszą bo nie straszne były im powtarzające się wyładowanie elektryczne z gradobiciem gdy stali np. na Rozdrożu pod Śmielcem czy witali biegaczy w ulewie na mecie.
Ilość przygód podczas jednej doby na Chojniku jest tak ogromna, że starczyłoby wątków do napisania opasłej książki. Rozmów odbytych w ciągu jednego dni taka ilość, że siadają obydwa telefony. Nie, nie jestem frikiem - używam jednego ale nauczony doświadczeniem lat poprzednich nabyłem dodatkowy, niezniszczalny, odporny na wszystko i nie wyładowujący się klocek. Po trzecim gradobiciu nie słyszałem już nic przez niego. Podane przez producenta 9 h ciągłej rozmowy minęło jak z bicza strzelił. A o czym to podczas festiwalu można trajkotać?
A to, że pogoda się rypie i żeby się ludzie w górach chowali, a to że jak ktoś zbiega na dół i Śnieżne Kotły zostawił za plecami a szlak ma inny niż żółty to musi zawrócić bo się pomylił, a to że jak ktoś coś złamał to żeby sobie usiadł i zaraz po niego GOPR przyjedzie, a to że ktoś ma dość już stania na punkcie to żeby przemieścił się w inne miejsce bo zmiana perspektywy będzie zbawieniem, a to że ktoś przewiesił taśmy i trzeba znaleźć chętnego w rejonie do korekty, a to wymianę punktu żywieniowego trzeba ogarnąć, a to biegacze schodzą z trasy i można ich odebrać, a to , a to , a to, ....
Ta edycja była wyjątkowa. Gdy zbiegłem w połowie imprezy na miejsce METY ujrzałem obóz jak po trzęsieniu ziemi - przemoczone dzieci w kocach, ubłoceni biegacze, biuro zawodów całe zesquotowane przez zmarzniętych festiwalowiczów. Przeszło mi przez myśl, że przegiąłem - że trasa faktycznie jest zbyt trudna. Że rację miał ponad 70 letni biegacz, którego ściągałem koło świtania z gór gdy wyklinał na trudności, które zgotowała mu pieczołowicie wyselekcjonowana trasa oferujące wszystkie możliwe trudności Karkonoszy. Miałem wrażenie, że wszyscy będą wściekli. Ale wszyscy byli szczęśliwi, bardziej zahartowani i spełnieni.
Wieczorem przestało padać - paliliśmy wielki ogień, tańcowaliśmy do wspaniałej muzyki i piliśmy nasze piwo GLEBA. Już tęsknię za tym jak było i nie mogę doczekać się roku przyszłego.
Najlepiej! Dzięki! Byłem rok temu, byłem w tym, będę za rok! Super impreza. A jak komuś za trudno, jest wiele "przyjemniejszych" biegów, jak choćby w sąsiednich Izerach. Coś niecoś wiem o organizacji imprez :) Rozładowanie dwóch telefonów wcale mnie nie dziwi :)
OdpowiedzUsuńPaweł
baterie uciągnęły w tym roku - tylko nic nie było słychać ;-) na sms przeszedłem :)
UsuńDaniel, szacun, za organizacje, wytrwałość i moc którą czuć wszędzie, i cieszę sie strasznie że mogę w małym stopniu być tym małym puzzlem w tej układance, a sama trasa - miód malina, jezeli nic się nie zmieni next year jestem ponownie:)))
OdpowiedzUsuńPrzykładasz swoja istotną cegiełkę już rok kolejny żeby dobrze poszło - dzięki!
Usuń